sobota, 29 grudnia 2012

Dwudziesty.



<Ann>
Nie wiadomo kiedy, zasnęłyśmy. Obudził na alarm nastawiony w mojej komórce. Czemu ja mam nastawiony alarm? Spojrzałam na ekran i zamarłam.
-Zuza! Wstawaj! Szkoła dzisiaj! – szturchałam ją
-Co??? Daj mi jeszcze 5 minut.
-Nie mamy 5 minut.
-Trudno…a musimy iść dzisiaj do szkoły? Przecież już teraz i tak są same wolne lekcje.
-No niby tak, ale co na to twój tata?
-Nie obchodzi mnie to. On nawet nie zauważył, że mnie nie ma w domu. A twoi rodzice?
-Wyjechali, więc luz.
-No i okej. Idziemy dalej spać. Dobranoc.
-Dobranoc. – zaśmiałam się i położyłam do łóżka
Leniuchowałyśmy cały dzień. Stwierdziłyśmy, że do końca tygodnia nie pójdziemy do szkoły. Po 15 zadzwonił mój telefon, okazało się, że to Mati.
***
-No hej.
-Siemka, co z tobą?
-Nic, nie chciało nam się ruszyć.
-Nam?
-No mi i Zuzie.
-Aha.
-Coś ciekawego w szkole?
-Nie, nudno bez was.
-No to cię zmartwię, bo nie będzie nas do końca tygodnia.
-Szkoda, fajnie macie.
-Wiem. Dobra ja kończę, pa.
-Pa, może do was wpadnę.
-Ok.
***

[ Święta ]
Na Wigilię wrócili moi rodzice wraz z siostrą. Spędziłam ją ‘rodzinnie’. Nie miałam na to ochoty, no ale co zrobić. Jedyne co lubię w świętach to prezenty. Jak zawsze dostałam ich dużo. Pierwszy dzień świąt miałam spędzić z przyjaciółmi u Tuśki. Byliśmy umówieni na 13. Spakowałam wszystkie prezenty kupione dla nich i wyszłam. Po kilku minutach byłam pod jej domem. Zapukałam, a po chwili drzwi otworzyła mi moja uradowana przyjaciółka. Wszyscy już byli w środku. Mati, Michał, Pat, Zuza, Mała, ja. Cała nasza ekipa. Większość z nich zna Michała od tygodnia, a już tak bardzo się ze sobą zżyli. To wydaje się bardzo  dziwne. A, no tak, bo to my jesteśmy dziwni. Podzieliliśmy się opłatkiem i przeszliśmy do rozdawania prezentów. Wszyscy byli bardzo zadowoleni, a przynajmniej tak mi się wydawało. Dostałam wiele fajnych rzeczy, ale najbardziej spodobał mi się prezent od Matiego. Niby taki zwyczajny, a jednak tak bardzo mnie ucieszył. Kolczyki, wisiorek i bransoletka. On zawsze umiał trafić w mój gust. I znowu mu się to udało. Jemu chyba też podobał się mój prezent.
-Pamiętacie, że sylwester spędzamy u mnie, tak? –zapytałam
-No pewnie! – odpowiedzieli zgodnie
Po kilku godzinach rozeszliśmy się do swoich domów. Resztę świąt spędziłam zamulając przed komputerem.

[ sylwester ]
Wszyscy mieli przyjść koło 18. Już od rana szykowałam dom. W salonie porozrzucane było mnóstwo balonów i serpentyn. Chyba pierwszy raz w życiu cieszę się, że rodziców nie będzie w domu. Wszyscy byli na czas i równo o 18 zaczęliśmy zabawę. Bardzo fajnie się bawiliśmy. Przed północą postanowiliśmy wyjść przed dom, by popatrzeć na fajerwerki puszczane przez innych ludzi.

Hej, hej.
To już ostatni rozdział na tym blogu.
Został już tylko epilog, który jest już napisany więc niebawem się pojawi.
Trzymajcie się ;*


piątek, 28 grudnia 2012

Dziewiętnasty.



<Ann>
Weszliśmy do salonu. Widok mile nas zaskoczył.
-Nie zjadła go. – szepnęłam
-Nooo, udało jej się.
-Ludzie ! Koniec gadania! Świąteczne zakupy czekają! – krzyknęłam
Zuza i Michał szybko się podnieśli i obrócili. Dopiero w tej chwili zauważyli, że stoimy w drzwiach. Ubraliśmy się i poszliśmy do sklepu w poszukiwaniu prezentów dla naszych bliskich. Po dwugodzinnym łażeniu postanowiliśmy wejść do kawiarni. Zamówiliśmy napoje i czekaliśmy, aż kelnerka je nam dostarczy. Po wypiciu postanowiliśmy się rozłączyć i chodzić oddzielnie.
-To za 2 godziny przy fontannie, tak? –dopytywałam się
-Tak. – odpowiedzieli zgodnie
Prezenty dla rodziny miałam już kupione. Miałam już też wypatrzony naszyjnik dla Małej. Szukałam prezentu dla Mateusza gdy wpadłam na Michała.
-Hej.
-Hej, czego szukasz?
-Prezentu dla Matiego , a ty?
-Dla brata.
-Aha, ej weź mi pomóż! Co ja mam mu kupić?
-Nie wiem, choć razem coś poszukamy.
-Okej.
Po kilkunastu minutach wybraliśmy dla niego koszulkę. Michał wybrał też coś dla swojego brata . Zadowoleni wyszliśmy ze sklepu w którym robiliśmy ‘zakupy’ i rozeszliśmy się w poszukiwaniu dalszych prezentów. Na wystawie zobaczyłam naszyjnik , który miałam kupić Tuśce więc tam weszłam. Kupiłam to co miałam kupić , a wychodząc zauważyłam śliczny breloczek do kluczy. Strasznie mi się spodobał więc postanowiłam dołożyć go do prezentu dla Matiego. Zapłaciłam i poszłam dalej . Został mi do kupienia prezent dla Zuzy , Patryka i Michała. Patrykowi już dawno gadał o płycie więc postanowiłam mu ją kupić. Zuzie wybrałam książkę i bransoletkę. Został mi tylko Michał . Na moje szczęście po drodze wpadłam na Matiego.
-Ratuuuj mnie! Nie wiem co kupić Michałowi.
-Też się cieszę, że cię widzę. – rzekł przytulając mnie
Długo szukaliśmy odpowiedniej rzeczy dla blondyna. W końcu zdecydowałam się na kubek z ciekawymi napisami. Zostało nam 15 minut więc skierowaliśmy się pod fontannę. Czekaliśmy na naszych przyjaciół , którzy po kolei do nas dochodzili , obładowani torbami. Mieliśmy już dość więc wracaliśmy do domu. Postanowiliśmy zrobić wieczór filmowy. Oczywiście miał on odbyć się u mnie. Po drodze kupiliśmy potrzebne rzeczy. Nasz maraton zaczęliśmy od świątecznej klasyki – Kevina. Wszyscy cały czas się śmiali. Chłopacy poszli , a my z Zuzą siedziałyśmy w moim pokoju.
-Michał ci się spodobał co nie? –zapytałam
-Nie, czemu?
-Ejjj, weź tu nie ściemiaj! Przecież widzę. Za dobrze cię znam.
-No niech ci będzie.
-To fajnie. Lubię go.

<Tuśka>
Siedzieliśmy u Pata i oglądaliśmy filmy. Byliśmy zbyt leniwi , aby iść z naszymi przyjaciółmi na zakupy. Zresztą , ja prezenty świąteczne już dawno mam kupione. Z tego co wiem to Patryk chyba też. Po 20 musiał iść do domu. Zaczęłam się nudzić więc napisałam do Ann. Okazało się, że jest u niej Zuza . Pisałyśmy do 2 w nocy.  


Hej, hej.
Nie mogę zmotywować się do napisania czegoś dłuższego.
Strasznie Was za to przepraszam.
Jestem zawiedziona ilością komentarzy pod poprzednim rozdziałem.
Powoli zbliżamy się do końca tego opowiadania, zostały jeszcze jakieś 2-3 rozdziały.
Proszę komentujcie!
Jeśli chcecie, zajrzyjcie też na mojego 2 bloga.
Nie wiem czy dodam rozdział przed Nowym Rokiem dlatego życzę Wam wszystkiego najlepszego w 2013 roku, spełnienia marzeń i czego tylko sobie wymarzycie.
See you ;*

czwartek, 27 grudnia 2012

Liebster Award

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za 'dobrze wykonaną robotę'. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.

  Zostałam nominowana przez http://viva-la-vida-sin-fronteras.blogspot.com/ - Ems

Pytania od Ems:

1. Jeśli nadprzyrodzona moc, to jaka ? 
Niewidzialność.


2. Ulubiony zespół/wokalista? 
Nie umiem wybrać jednego. 1D , Ed Sheeran , Ron Pope.


3. Słuchasz rapu/popu/metalu/rocka?
 
Z reguły nie.


4. Jak długo piszesz opowiadania ?
 
Zaczęłam jakoś pod koniec zeszłego roku, ale tak naprawdę 'pisać' to zaczęłam we wrześniu.


5. Kogo sławnego chciałabyś przytulić?
 
Nie wiem, nigdy o tym nie myślałam.

6. Mieszkasz na wsi czy w mieście? 
Miasto.


7. Co w sobie lubisz/ Czego nie?
 
Na pewno nie lubię tego , że jestem niska.


8. Masz zaufanych przyjaciół?
 
Oczywiście.

9. Masz jakiś sekret, którego nikomu nie wyjawisz? 
A czy jest ktoś, kto takiego nie ma?


10. Wygrywasz milion złotych, co z nim robisz?
 
Zakupy, wypady z przyjaciółmi, jakaś wycieczka.


11.  Co Cię motywuje rano do wstawania xd ?  
Nic. Z reguły ciężko mnie do tego zmusić.
 

Nominuję:
1. http://little-things-love-you.blogspot.com/
2. http://someone-between-us.blogspot.com/
3. http://zahipnotyzowanaja.blogspot.com/
4. http://czytasz-to-na-swoja-odpowiedzialnosc.blogspot.com/
5. http://czasemslowanicnieznacza.blogspot.com/
6. http://once-upon-a-dreams.blogspot.com/
7. http://dark--fate.blogspot.com/
8. http://believe-for-destiny.blogspot.com/
9. http://pill-of-happiness.blogspot.com/
10. http://i-will-be-ur-man.blogspot.com/
11. http://sweet-sounds-of-his-voice.blogspot.com/


Moje pytania:
1. Masz powód dla którego zaczęłaś pisać? Ktoś/coś jest Twoją motywacją?
2. Co jest dla Ciebie najważniejsze w życiu?
3. Najlepsza/najśmieszniejsza wpadka Twojego życia?
4. Co byś w sobie zmieniła , gdybyś miała taką możliwość?
5. Gdybyś mogła cofnąć czas i coś zmienić , zrobiłabyś to?
6. Co najchętniej robisz w wolnym czasie?
7. Kogo sławnego chciałabyś poznać?
8. Jak wiele jesteś w stanie poświęcić dla bliskich?
9. Ile czasu poświęcasz na napisanie postu na bloga?
10. Ulubiony kolor?
11. Myślałaś kiedyś o tym co by było gdybyś zakochała się w osobie tej samej płci? <sorry coś mnie naszło na takie pytanie>

Coś innego.

T.I. – Twoje imię
Jacob – imię chłopaka, ale oczywiście możesz je ‘podmienić’ imieniem Twojego wybranka  <pisząc to  do głowy wpadł mi akurat Jacob >


Siedzę. Sama, jak  zwykle. Z kubkiem herbaty w ręce i słuchawkami na uszach. Ciągle myślałam o Jacobie. Tak jest każdego wieczoru odkąd tu trafiłam. Mówiąc ‘tu’ mam na myśli dom dziecka. To już miesiąc odkąd nie ma rodziców. Nie rozumiem po co tu trafiłam . Mam już przecież prawie 17 lat. A oni traktują mnie jak jakieś dziecko , które nie umie zająć się sobą.  Z chęcią zamieszkałabym w naszym domu i radziła sobie sama. Ale nie mogę. Nie mam tu żadnej rodziny. To ich wytłumaczenia na wszystko. Jedynym plusem jest to, że mieszkam sama w tym durnym pokoju.  Po pewnym czasie ktoś zapukał do drzwi. Krzyknęłam ‘proszę’ i wyjęłam jedną słuchawkę z ucha. Do pokoju weszła moja ‘opiekunka’ pani Grażyna.
- T.I. masz gościa.
-Ja? Przecież nikt nie wie , że tu jestem.
-Chyba jednak ktoś wie. Wpuścić go do ciebie?
-Tak. Niech pani wpuści.
Zdziwiłam się . Nie miałam pojęcia kto to mógł być. Przecież nikt nie wiedział o tym wszystkim co się stało.  Moje rozmyślania, po kilku minutach przerwał ktoś z drugiej strony drzwi. Cicho rzekłam ‘otwarte’ . Nadal siedziałam na łóżku. Powoli obróciłam się w stronę drzwi. Nie wierzyłam własnym oczom. Przecież to nie możliwe. Skąd on wiedział , że tu jestem.
- T.I. nie wiedziałem co się stało. Przez cały czas cię szukałem. Byłbym tu już wcześniej gdybym tylko wiedział. Przychodziłem tu przez ostatni tydzień ale nikt nie chciał mnie wpuścić. W końcu udało mi się ich przekonać. Tak się cieszę, że cię widzę!
Bez słowa podeszłam i się do niego przytuliłam. Zaczęłam płakać, łzy same leciały mi z oczu.
- Hej, mała. Nie płacz, już wszystko będzie dobrze. – szeptał nadal trzymając mnie w objęciach i kołysząc
-Jak mnie tu znalazłeś?
-Szukałem cię wszędzie. Aż w końcu poszedłem na policję. Tam mi wszystko powiedzieli. Nie powinni,  a jednak to zrobili. Gdybym tylko wiedział poszedłbym tam szybciej.
-Nie gadaj już tyle.
-Dobrze.
Usiedliśmy na łóżku.  Nadal siedziałam wtulona w jego ramię. Jeszcze miesiąc temu byłam najszczęśliwszą dziewczyną na Ziemi. A teraz?  Jestem jedną z ostatnich w tej kategorii. Miałam wszystko. Najlepszą rodzinę, kochanego chłopaka, a nawet ulubionego pieska. Wszystko zniknęło. W ciągu kilku minut. Za sprawą jakiejś durnej ciężarówki.  Zostałam tylko ja.
-O czym tak myślisz , słońce?
-O wszystkim. O tym , że całe moje życie rozwaliło się w ciągu kilku sekund.
-Wiem ,że jest ci ciężko, ale nie zamartwiaj się już tym. Teraz będzie tylko lepiej. Wyciągnę cię stąd.
-Jak zamierzasz to zrobić?
-Normalnie, ale wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. Dobra ja chyba będę szedł bo jesteś zmęczona.
-Nie, proszę zostań jeszcze chwilkę.
-Zostanę ile tylko będziesz chciała.
-Co na to twoi rodzice?
-Wiedzą gdzie jestem. Zresztą, wyślę im sms’a i po sprawie. Już.
-Co robiłeś przez cały ten czas?
-Głównie szukałem ciebie. A poza tym to kazali mi chodzić do szkoły. Chyba nic więcej. Ej, ty zasypiasz na siedząco , idź spać.
-Nie. Nie chcę spać. Bo to, że ty tu jesteś jest na pewno snem . A ja nie chcę się budzić z takiego snu.
-To żaden sen. Spokojnie możesz iść spać.
Położyłam się na jego kolanach i próbowałam zasnąć. Pierwszy raz od dłuższego czasu czułam się tak dobrze. Po kilku chwilach ktoś otworzył drzwi i wszedł do pokoju. Niepewnie otworzyłam oczy i zaczęłam się podnosić. W drzwiach stała pani Grażyna i widać było , że jest zdenerwowana.
-T.I. wiesz , że jest już po 23? To nie jest pora odwiedzin! Proszę wyjść.
-Pani Grażynko , jeszcze pięć minut. Proszę.
-Naprawdę . Tylko pięć minut i mnie nie ma.
-Niech wam będzie .
Wyszła a ja wróciłam do poprzedniej pozycji . Jacob głaskał mnie po włosach . Czułam się przy nim  bezpieczna. Niestety ‘nasze’ pięć minut dobiegło końca i musiał iść do domu. Na pożegnanie przytuliliśmy się i wyszedł. Poszłam do łazienki i umyłam zęby. Po chwili wróciłam do pokoju, wskoczyłam na łóżko i przykryłam się kołdrą. Próbowałam zasnąć. Po chwili usłyszałam pukanie w okno. Niechętnie się podniosłam i skierowałam w stronę hałasu. Gdy byłam już blisko zauważyłam , że za oknem znajduje się Jacob. Otworzyłam je, a on wszedł do środka.
- Czemu ty tu jesteś? – zapytałam zdezorientowana
-No bo wróciłem i wszedłem po drzewie.
-Przecież mogłeś spaść!
-Trudno. Ty jesteś ważniejsza.
-Nie kłam
-Nie kłamię , a teraz wskakuj pod kołdrę  bo jest ci zimno.
-To chodź do mnie.  Będzie mi cieplej.
-Okej.
-Co jak pani Grażyna cię zobaczy ? Przecież cię wywaliła.
-A wchodzi tu w nocy?
-Nie.
-No to widzisz. Zniknę o świcie i po kłopocie. Chyba, że chcesz się mnie już teraz pozbyć.
-Nie, zostań. Ale co ze szkołą?
-A co ma być? Wyjdę stąd o 5 , wrócę do domu ,położę się do łóżka , po 7 obudzi mnie budzik,  wygonią mnie do szkoły, a jak tylko wrócę to przyjdę do ciebie.
-Już wszystko sobie zaplanowałeś?
-Tak.
-W takim razie wskakuj tu do mnie bo mi zimno.
-Cieplej?
-O wiele.
-To dobrze.
Po chwili zasnęłam wtulona w jego ramię. Gdy się obudziłam nie było go koło mnie . Pewnie już wyszedł. Albo to był tylko sen. Na poduszce znalazłam karteczkę.
‘Musiałem już iść , żeby mnie nie złapali. Przyjdę do ciebie koło 16.
Kocham cię, Jacob’
           Uśmiechnęłam się do siebie i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, uczesałam włosy i się          ubrałam.Była już 9 więc musiałam zejść na śniadanie. Cały dzień wyczekiwałam przyjścia Jacoba . W końcu się doczekałam. Przywitaliśmy się i powiedział , że musimy zejść na dół . Wziął mnie za rękę i zaprowadził do gabinetu dyrektorki. Nie wiedziałam co się dzieje. W środku byli jego rodzice, którzy rozmawiali z panią dyrektor.
-T.I teraz wszystko zależy od ciebie. Jesteś już w takim wieku , że sama możesz zdecydować.
-Ale o czym zdecydować?
-To Jacob nic ci nie powiedział?
-Nie.
- No więc, rodzice Jacoba chcą cię adoptować. Jeśli chcesz możesz już dzisiaj wrócić z nimi do domu. Jeśli nie chcesz zostaniesz nadal tutaj. A więc jaka jest twoja decyzja ? Czy chcesz to przemyśleć ?
-Państwo naprawdę chcieliby mnie przygarnąć? – zapytałam
-Nie mów przygarnąć, bo przygarnia się zwierzęta. My chcielibyśmy się tobą zaopiekować. Wiemy co się stało i chcemy ci pomóc. Tylko ty musisz zdecydować czy chcesz z nami zamieszkać.
-Ja mam zdecydować? Przecież to najlepsze co mnie mogło w tej chwili spotkać . Ale to pewnie sprawa Jacoba, tak?
-Tak to on nam o wszystkim powiedział.
-Dziękuję! Naprawdę bardzo dziękuję . Nie wiem co mam powiedzieć.
-Nic nie musisz mówić . Witaj w rodzinie kochanie.
Przytuliłam ich wszystkich i razem z Jacobem poszłam spakować moje rzeczy. Pożegnałam  się z moimi tutejszymi koleżankami i wyszliśmy. Od tej pory jestem bardzo szczęśliwa. 

Hej, hej.
Dodaję coś takiego , gdyż naszła mnie wena.
Wcześniej dodawałam je na innego bloga, ale postanowiłam go usunąć.
W komentarzach napiszcie czy chcecie , aby takie opowiadania czasem się pojawiały.
Przy ostatnim poście zapomniałam , że miałam to zrobić.
Dziękuję za wszystkie życzenia świąteczne, które od Was otrzymałam.
See you ;*

środa, 26 grudnia 2012

Osiemnasty.



<Ann>
-No i widzisz? Pomogło.
-Niby tak ,ale to było wiadome, że się pogodzicie.
-Było wiadome? Nie no dzięki, a jakbym dalej się na niego gniewała?
-Nie dałabyś rady.
-Oj tam, oj tam. Ej! Już za tydzień Wigilia! Trzeba iść na świąteczne zakupy! Ruszaj się!
-Yyy, co?
-No rusz się!
-Niech ci będzie. Idziemy same czy zabieramy tych debili ze sobą?
-Jak chcesz.
-Dawaj , zwołaj ich będzie śmiesznie . Dobra daj mi 10 minut.
-Ok.
Zuza poszła do łazienki , a ja dzwoniłam do naszych przyjaciół. Okazało się, że Mała i Pat są zajęci sobą i nie chce im się ruszyć. Kolejną do której miałam zadzwonić był Mati. Wybrałam jego numer i czekałam aż odbierze.
***
-Heej.
-Siema.
-Co robisz? Ruszasz się z nami do sklepu?
-Kiedy? I z kim?
-Teraz, zaraz. Ze mną i Zuzką.
-Kuzyn u mnie jest.
-Który?
-Michał.
-To zabieraj go ze sobą i się ruszcie. Za 20 minut pod moim domem.
-Ok.
***
Rozłączyłam się, a po chwili wróciła Zuza. Po 10 minutach byłyśmy pod moim domem. Weszłyśmy, ogarnąłyśmy się i czekałyśmy na chłopaków. Lubię Michała, jest spoko. Nie powiedziałam Zuzie, że Mati bierze kuzyna. Upsss. Trudno , dowie się jak przyjdą. Byłam w łazience , gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Zuza, weź otwórz! W łazience jestem. – krzyknęłam
-Ok…

<Zuza>
Poszłam otworzyć te drzwi. Strasznie nie chciało mi się ruszyć, nadal przejmowałam się sprawą z ojcem. Dotarłam w końcu do nich i przekręciłam zamek. Otworzyłam drzwi, za nimi stał Mati i jakiś blondyn.
-Siema Zuza. To mój kuzyn. Zuza, Michał. Michał , Zuza. Dobra nie ważne. Gdzie Ann?
-Rozumiem, że bardzo się do niej spieszysz, ale będziesz miał problem , bo jest w łazience.
-Trudno. – powiedział i skierował się w głąb domu
-Hej, właź , bo jak widać twój kuzyn o tobie zapomniał.
-No chyba tak. Zresztą cały czas mi o niej nawijał … Chyba bardzo się za nią stęsknił.
-Taaa, na pewno . Jak zawsze, a nie widzieli się tylko 2 godziny.
-Aha. No to spoko.

<Ann>
Słyszałam jak Zuza otwiera im drzwi , więc się nie przejmowałam. Nie mogłam  znaleźć szczotki do włosów. Chciałam wyjść z łazienki i poszukać u mnie w pokoju, ale coś blokowało mi wyjście. Po kilku próbach w końcu mi się udało. Utworzyłam je i chciałam wyjść , ale potknęłam się o coś. A raczej o kogoś. Wywaliłam się, ale ten ‘ktoś’ obronił mnie przed podłogą.
-Co ty tu robisz debilu? –zapytałam ze śmiechem
-Siedzę.
-A czemu tu siedzisz?
-Bo na ciebie czekam. Dlaczego nazwałaś mnie debilem?! Czuje się urażony.-powiedział i schował twarz w dłoniach
-Bo jesteś debilem . Ale moim debilem. Moim kochanym debilem. – powiedziałam i go przytuliłam
-No nie wiem , czy ci to wybaczę.
-Twój wybór. Gdzie  Zuza i Michał?
-O kurde! Zostawiłem Michała…
-Gdzie?
-Nie wiem. Ostatni raz widziałem go pod drzwiami.
-Może Zuzia go nie zjadła. Choć zobaczymy .
-Ok. – rzucił  i się podniósł 

Hej, hej.
Jeszcze raz bardzo Was przepraszam za tak długą przerwę.
Po prostu nie miałam czasu, jak  i weny, by coś napisać.
Dzisiaj coś mnie naszło , ale i tak nie jestem z tego zadowolona.
See you ;*

piątek, 21 grudnia 2012

*.*

Już za chwilę na niebie pierwsza gwiazda zabłyśnie
Niech Twe serce szczęście ciśnie
Niech śliczna choinka zaświeci
Niech promyk nadziei w Tobie wznieci
Niech kolędy zabrzmią w koło
Cała rodzina śmieje się wesoło
Będzie fajnie i serdecznie
Twa radość niech trwa wiecznie!

Tak więc życzę Wam wesołych świąt no i oczywiście spełnienia wszystkich marzeń.
See you ;*



Rozdział po weekendzie.

sobota, 15 grudnia 2012

...

Hej. Bardzo Was przepraszam, ale nowy rozdział raczej nie pojawi się przed świętami. Mam teraz bardzo zawalony tydzień, muszę popoprawiać oceny , mamy dyżur klasowy i co najważniejsze, nie mam pomysłu na kolejny rozdział. Bloga na pewno będę kontynuować, nie zamierzam go w tym momencie kończyć. To chyba tyle, z tego co chciałam Wam przekazać. Chciałabym, żeby po powrocie było równie dużo komentarzy i wyświetleń. See you ;*

niedziela, 9 grudnia 2012

Siedemnasty.


<Ann>
Gdy weszłam do domu włączyłam laptopa. Pisałam chwilę z Zuzą i Martą. Dość szybko poszłam spać. Rano obudził mnie telefon. Okazało się, że dzwoni Mati. Odebrałam i gadaliśmy chwilę. Przypomniało mi się, że dzisiaj jest poniedziałek i trzeba iść do szkoły. Szybko się z nim pożegnałam i zaczęłam się szykować. Spakowałam książki do torby i poszłam się ubrać i uczesać. Wszystko zajęło mi 30 minut. Była 9 więc, zaraz miał przyjść Mati. Po kilku minutach przyszedł i wyszliśmy z mojego domu. Szliśmy spokojnie do szkoły, gdy koło nas pojawiła się Diana. Zaczęła przymilać się do Matiego, ale ten powiedział jej , że ma się odwalić. Mruknęła coś pod nosem ,że jeszcze ją popamiętamy. Nie przejęliśmy się i dalej szliśmy. PO 10 minutach byliśmy na miejscu. Naszą pierwszą lekcją miał być polski więc poszliśmy pod salę , w którym miał się odbyć. Po dzwonku niechętnie weszłam do sali i zajęłam miejsce obok Marty. Zaczęłyśmy gadać i nie przejmowałyśmy się lekcją. Zresztą jak zawsze. Po 14 mogliśmy opuścić szkołę. Dzisiaj wracaliśmy już wszyscy razem , bo Patryk pozbył się gipsu, a Zuza jest w naszej szkole , tylko, że w innej klasie. Postanowiliśmy wykorzystać pogodę i porzucać się śnieżkami. Poszliśmy do parku i zaczęła się wojna. Po kilkunastu minutach wszyscy byliśmy cali w śniegu. Nie mieliśmy siły się ruszyć więc leżeliśmy na białym puchu. Zaczęliśmy się turlać. Po chwili zauważyliśmy , że znów sypie. Nie przejęliśmy się tym i nadal bawiliśmy. Wszyscy otrzepaliśmy się ze śniegu i skierowaliśmy się do naszych domów. Ja i Zuza mieszkałyśmy na tej samej ulicy więc szłyśmy razem. Oczywiście dołączył się do nas Mati , który mieszka ulicę dalej. Marta i Pat poszli w swoją stronę. Doszliśmy do domu Matiego i się z nim pożegnałyśmy. Dalej szłyśmy, śmiejąc się i gadając. Zuza chciała żebym do niej weszła. Weszłyśmy do jej domu , ja skierowałam się do jej pokoju a ona poszła do kuchni zrobić nam gorącą czekoladę. Jej pokój wyglądał tak jak dawniej. Jasno zielone ściany, wielkie łóżko , mnóstwo plakatów na ścianach. Po chwili weszła z  dwoma kubkami pełnymi pysznego, gorącego napoju, który obie kochałyśmy. Zawsze przyrządzała nam ją jej mama , ale ta zrobiona przez nią też jest pyszna. Odkąd wrócili z Londynu  nie widziałam się z jej mamą. Zawsze była w domu , a teraz nigdy jej nie ma. Zdziwiłam się. Gadałyśmy długi czas. Nadal miałyśmy sobie wiele do powiedzenia. Poszłam do łazienki . Przechodząc obok pokoju jej rodziców słyszałam różne dźwięki . Drzwi były uchylone więc, bez problemu  widziałam co się tam dzieje. Jej ojciec całował się z jakąś kobietą, a na pewno nie była to mama Zuzy. Nie wiedziałam czy mówić o tym Zuzie. Nie zdążyłam się obrócić, gdy usłyszałam jej krzyk. Szybko weszłyśmy do jej pokoju. Była roztrzęsiona. Zaczęła opowiadać mi całą historię.
-Mama, ona nie żyje. Miała wypadek. Zmarła na miejscu. Jakiś palant ją potrącił. To dlatego wróciliśmy z Londynu. Nie miałam tam nikogo. Tu jesteś ty, Tuśka no i teraz chłopacy. Tam czułam się jak jakiś odludek. Nie sądziłam ,że tak szybko się pocieszy. Nie minął nawet miesiąc!
Rozpłakała się, nie wiedziałam , że tak wiele się tam zdarzyło.
-Ej  już. Wszystko będzie dobrze.
-Taak , wiesz, że dokładnie 2 dni temu ja mówiłam ci to samo?
-No wiem i widzisz? Pomogło.



Hej, hej.
Znowu zawaliłam rozdział.
Przepraszam.
Cieszy mnie ilość komentarzy pod poprzednim postem.
See you ;*


Aha i jeszcze jedno.
Założyłam drugiego bloga.
http://porque-el-amor-no-tiene-fin.blogspot.com/